John Kowalski John Kowalski
3356
BLOG

Transport wraku Tu154M do Polski

John Kowalski John Kowalski Polityka Obserwuj notkę 30

Przypomnijmy sobie oburzenie medialne jakie powstało w wyniku cięcia wraku Tu154M przez Rosjan w Smoleńsku. Mówiono, pisano, i dalej się mówi i pisze, o niszczeniu wraku, zacieraniu dowodów, o "ruskiej maskirowce". Fakty są natomiast takie, że wrak trzeba było pociąć na kawałki nie tylko po to, żeby uwolnić znajdujące się w nim ciała, ale też po to, żeby można było jego części fizycznie przetransportować na pobliski plac przy lotnisku. Oburzenie niewątpliwie byłoby znacznie głośniejsze, gdyby okazało się, że większe elementy wraku, bez cięcia ich na mniejsze części, wleczono za ciężarówkami po ziemi, w wyniku czego rozsypywały się one po drodze, gubiąc cenne dowody rzeczowe w smolenskiej glinie.

Dochodzenie prokuratury rosyjskiej w sprawie katastrofy smoleńskiej powinno się niebawem zakończyć. Wraz z nim, wszystkie dowody rzeczowe zostaną zwolnione z zabezpieczenia prokuratorskiego pod jakim się znajdowały w czasie dochodzenia. Oznacza to, że wrak Tu154M będzie oddany przez prokurarturę rosyjską do dyspozycji właściwych organów jego właściciela, którym jest Polska. Wielokrotnie słyszało się, że wrak powinien być jak najszybciej sprowadzony do Polski.

I w tym momencie rozpocznie się przykra godzina prawdy. Dlaczego? Bowiem na terenie pomiędzy miejscem katastrofy a placem składowania wraku na smoleńskim lotnisku rządzi "wolna amerykanka". Odległość pomiędzy tymi miejscami to zaledwie kilkaset metrów, pomiędzy którymi transport regulowany jest jedynie fizyczną możliwością przemieszczenia wraku dostępnymi środkami transportowymi i nie jest ograniczony regulacjami transportu dotyczącymi dróg publicznych. Jeżeli zatem wrak trzeba było pociąć na kawałki żeby go przetransportować w takich nieregulowanych warunkach, czyli w miejscu gdzie nie obowiązują limity gabarytów ładunków jak na drogach publicznych, to powstaje pytanie, jak go przetransportować do Polski bez cięcia na mniejsze kawałki, aby limitów dróg publicznych nie przekraczać? Transport musi się przecież odbyć drogami publicznymi, jeśli nie na całej drodze do Polski, to chociażby do pobliskiej rampy kolejowej, a na kolei również obowiązują ograniczenia gabarytów ładunku. Nie można przecież haczyć o słupy i wiadukty. Jeśli zaś transport wraku małby się nie odbywać drogami publicznymi, czy koleją, no to pozostają tylko samoloty transportowe, a te też mają swoje limity. Poza tym w miejscu docelowym również trzeba ten wrak gdzieś przetransportować naziemnymi metodami.

Powstaje pytanie. Czy jak trzeba będzie komukolwiek z polskiej strony ciąć wrak własnymi rękami na mniejsze kawałki, to to będzie, czy nie będzie "niszczenie wraku"?.....

A może lepiej zlecić to niewygodne zadanie Rosjanom i załatwić w ten sposób dwa ptaki jednym kamieniem? Nie trzeba będzie się parać trudną logistyką, no i powstanie nowy pretekst do oskarżenia "Ruskich" o ponowne niszczenie wraku - bo musieli go pociąć jeszcze bardziej.

A może z pomocą powinien przyjść Zespół Parlamentarny Antoniego Macierewicza? Czy to nie on najbardziej biadolił nad niszczeniem wraku i przetrzymywaniem go w Rosji? W tym wypadku o pomoc logistyczną Zespół Macierewicza zapewne zgłosi się....... do Amerykanów.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka